poniedziałek, 31 grudnia 2012

#49. DoL - New Year's Eve

♪♪♪
Ekhm. Dominika postanowiła dziś zrobić niezwykle pasjonujące podsumowanie tego roku.
• Masońska afera (żywilowate + masonowate = karofel ziemniakos II)
• Najdłuższe wakacje - zmarnowane.
• Cykl melanży.
• Zdanie matury z matematyki, wow.
• Wieczne narzekanie.
•. X Factor dream is over o_o
• Potem.....
• Długo.....
• Długo......
• Nic.....
• Aaa! Zapomniałam, że byłam na Times Square!
                   
• .....
• .....                  
• .....
• .....
• .....
• .....
• .....
• .....
• .....
• .....
• .....
• .....
• .....
• .....
• .....
• .....
• .....
• ......
69. LARRY! *O*

To by było na tyle. Na razie nie zanosi się, żeby coś miało się zmienić w niedalekiej przyszłości ;/ Człowiek się starzeje i nic więcej.
"Skończył się rok chujowy, teraz będzie nowy, tak samo chujowy" → zbyt dobre podsumowanie może to nie jest, ale ktoś tak kiedyś stwierdził, a ja mogę się pod tym podpisać.
Życie jest fascynujące, bitches.
♥ ~ Udanego Party Hard!


Enjoy the Party with Captain Niall ♥ ↕
Jak się bawić... ♫



Niech Gangnam Style, Enrique i Ricky Martin przemówią Wam do duszy w ten ostatni dzień roku, szczególnie jeśli ktoś przestaje być nastolatkiem :C
"Piwnica miejscem spotkań" xDD



piątek, 21 grudnia 2012

#48. Koniec Świata.

Miał być Koniec Świata i nie ma. Smuci mnie to, bo moja egzystencja znowu mnie irytuje.
I znowu święta, znowu brak prezentów i znowu masa żarcia, a potem ny maa nic.
X Factor dream is over -.-
Muszę schudnąć.
Pozdrawiam i życzę świątecznej masakry w stylu Klausa.

wtorek, 4 grudnia 2012

#47. Mr. X i inne wymysły - Larry Stylinson p.II

"It's not a game to me" - Spencer.

Wszyscy piszą twitlingery, a jako że my mamy jakieś głupie internety w bloku, żaden z nich nie chce się wyświetlić. Stwierdziłam, że czas najwyższy by coś napisać, ale bynajmniej nie o dowodach na istnienie Larry'ego. Są osoby, które już na ten temat napisały bardzo dużo, więc odsyłam was do nich:


                                                       http://reasonswhylarryisreal.blogspot.com/
                                                                 http://larry1d.blogspot.com/

Tak więc, wrze już od dwóch tygodni, może nawet więcej, ale straciłam już rachubę czasu. Przyczyna? Mr X. Jakiś ktoś, bliżej nie określony, kto jest wszystkowiedzącym na temat 1D. Słynne "Larry Storm" miało być niespodzianką dla wszystkich shippers. (Pragnę tu nadmienić, że ja jakoś specjalnie się tym nie interesowałam, ale wystarczyło, że tylko ich zobaczyłam - od razu wiedziałam w czyim team'ie jestem) Mieli się  niby ujawnić itp itd, przynajmniej takie były domysły. Datę owego 'comming out' przesuwano z tygodnia na tydzień. Ale nic się nie stało. Mr. X zaczął pojawiać się wszędzie: tumblr, twitter (nawet trends), omegle. Opanowało to nawet fanowskie strony na facebook'u. Bo ludzie zaczęli się bać (nie będę ukrywać, mi też się to wydawało bardzo dziwne). Mr X. zaczął pisać niezrozumiałe do końca teksty, w których używał dużo przenośni - o tym, że nadchodzi strach, jakaś radość, należy się mieć na baczności, mieć uszy i oczy szeroko otwarte oraz czekać na koniec roku (słynne At The End Of The Year nie jestem pewna czy dobrze napisałam) Niby nic, zapewne same bzdury, ale człowiek jest taką istotą, na którą można oddziaływać, jeśli się to potrafi (nie na każdego to działa, oczywiście). Teraz patrzę na to z dystansu. I wydaję mi się, że X wcale nie dąży do ujawnienia się Larry'ego, a chce tylko wywołać kłótnię między fanami - dlatego też w swym ostatnim "orędziu" napisał, że to my tworzymy Storm. No okey, coś w tym jest, skoro nagle afera goni aferę. Ale z drugiej strony już się gubię. Miał nam pomóc, a wygląda na to, że jest przeciwko nam. Cały owy Storm jest taki szalony, że przez chwilę myślałam, że shipperzy powinni trochę umilknąć... Ale sorry, ja nie zamierzam chować głowy w piasek. Niby czemu mam to robić? Wyrażam tylko swoje zdanie, tak jak reszta ludzi. Mamy do tego pełne prawo. Jestem Larry Shipper, nie mam zamiaru się tego wypierać.

Poza tym, nie można o wszystko obwiniać fanów Larry'ego. Oni tylko wspierają Harry'ego i Lou. A skąd to się wzięło? Nie, nie jest tak, że nagle prawie 44 tys ludzi (dane z facebooka, za pewne jest ich dużo więcej) utworzyło stowarzyszenie Larry Stylinson by zniszczyć im życie jakimiś plotkami. Chłopaki sami dali do tego postawy! (odsyłam do blogów powyżej). Więc nikt nie powinien mieć do nas pretensji. Poza tym, to Modest! wszystko tuszuje, a my chcemy tylko znać prawdę.

I tu pojawia się kolejna kwestia z przed paru dni. Mianowicie Eleanor Calder aka Christina. To był dla mnie lekki szok ( http://larry1d.blogspot.com/) i nadal nie za bardzo wiem, co o tym myśleć. W tym jednak przypadku też są jakieś dowody, że faktycznie istnieją dwie dziewczyny będące 'brodą' dla Larry'ego. (+ Louis nawet nie wie, kiedy mają rocznicę -.-) Pozostawiam Wam to do samodzielnej interpretacji.
A jak już jesteśmy przy przykrywkach.... Taylor Swift (dziewczę mnie denerwuje, ale nie ze względu na Hazzę, jednak jej nie hejtuję, bo muzykę ma fajną). Wczorajszy spacer po Central Parku był fotografowany przez wynajętych ludzi - zdjęcia ewidentnie nie są robione z ukrycia i do tego są w dobrej jakości. Jedna rzecz tylko nie daje mi spokoju... Po dwóch dniach Harry zdemontował plotki o Haylor (podczas gdy przez 2 lata nie wypowiedział się na temat Larry'ego). Nagle ludzie wyskoczyli z jakąś 'przyjaźnią'. Coś bardzo szybko się rzekomo zaprzyjaźnili. Chcę wierzyć, że Haylor to ustawka Modest! Pożyjemy, zobaczymy...

Tak się przedstawia moje zdanie na ten temat, proszę mnie nie znienawidzić za to. Po prostu czekajmy na dalszy rozwój wydarzeń, trzymajmy się razem i nie dajmy się sprowokować.
Stay Strong Larry Believers <3

P.S. Wiadomo, że wszystko się kiedyś skończy. Zespół się rozpadnie, a chłopaki znajdą żony. Ale póki jest taka możliwość trzymajmy się naszego własnego zdania.
Peace.

                                  

sobota, 10 listopada 2012

#46. ToS - Larry Stylinson p.I

Jaskółki oznaczają wolność i miłość. Ludzie na tumblr'że twierdzą, że Louis również zrobił sobie na ręce dwie jaskółki. I kurwa dalej zaprzeczajcie, że Larry nie istnieje. Oni się kochają, a kłamią bo management im karze. A te jaskółki symbolizują wolność! Kurwa może zamierzają się ujawnić? I to akurat zrobili sobie te tatuaże teraz, przed show u Ellen. Może u niej by się ujawnili, bo ona jest homoseksualistką, więc na pewno fajnie by zareagowała. KURWA JA CHYBA UMRĘ JAK ONI SIĘ UJAWNIĄ AWWW. Wiem, ze Larry istnieje jest na to więcej dowodów niż na cokolwiek innego.
Eleanor...Ta dziewczyna ukrywa gejostwo Louisa. Bardzo dziwny zbieg okoliczności, żśe Eleanor jest córką dyrektora firmy Mediacom, która ma powiązania z Syco Music i samym Simonem Cowell'em. Nic o świecie i obecnym show biznesie nie wiecie. Użyj mózgu i myśl. Okłamali nas z tym jak się poznali (niby Harry ich ze sobą zapoznał i jeszcze niby Hazza się z nią przyjaźni, tylko dziwne, ze jej nawet nie obserwuje na twitter'że) to mogli nas okłamać w wielu jeszcze innych sprawach. Elka dostaje kasę za krycie go, a Lou i Haz już nie chcą się ukrywać. Dlaczego Harry wytatuował sobie gwiazdkę, hmm? A wiesz o tym, ze gwiazdka jest symbolem homoseksualistów? No dobra mógł to być zbieg okoliczności, ale dlaczego rok później ją wypełnił? Znów zbieg okoliczności, że geje czy lesbijki tego typu tatuaże wypełniają kiedy są gotowi się ujawnić… Zresztą dowodów jest dużo, dużo więcej a z Ciebie taka Directionerka jak z koziej dupy trąba, bo nic nie wiesz o chłopcach. Słyszałaś może o Leeds Festival'u w 2011 i o pewnych wydarzeniach tam? Nie? Wiedziałam. Słyszałaś o bransoletce Hazzy, którą nosił przez rok? Nie? Wiedziałam, więc zapewne nie wiesz dlaczego ją nosił. Nie chce mi się znowu jakimś niedorozwiniętym, ślepym na miłość dzieciom tego tłumaczyć. Wejdź w tagi o Larrym na tumblr'że i tam poczytaj. Jak nic o tym nie wiesz to dlaczego twierdzisz, że Larry nie istnieje, poznajesz to po ich wyglądzie?
Większość fanów sobie wmawia, że nie mogą być gejami, ale ja jestem wręcz przekonana, że on są parą. Nie wiesz jaki jest dzisiejszy świat. Podpisali umowę i muszą wszystko robić co im karzą, aby Modest Management zarabiał. Np. Niedawno pojawił się gdzieś tam artykuł, gdzie Louis niby powiedział, że ludzie, którzy wierzą w Larry’ego nie są prawdziwymi fanami. Myślisz, że jest takim dupkiem i to powiedział? Przecież połowa rzeczy, które wypisują w gazetach są nieprawdą. W to zapewne uwierzysz, a przecież niedawno pisano, że Harry przespał się z 410 kobietami w ciągu roku. A w to wierzysz? Hmm chyba raczej nie. Demi Lovato kiedyś powiedziała, że jeśli coś jest w cudzysłowie to nie znaczy, że ktoś tak powiedział. No, a nie wiem czy wiesz, ale Louis wytatuował sobie mały cudzysłów. A i tego dnie kiedy wyszedł ten artykuł o niby nie prawdziwych fanach Lou napisał na tt, że nie czuje się zbyt dobrze. Pewnie chciał nam dać znać, że on tego nie powiedział. A później Nialler napisał, że my nie jesteśmy fanami tylko jesteśmy Directioners. Taa zapewne zbieg okoliczności. Jak w Niemczech fanka dała im balona z napisem “I ship bullshit” to dlaczego Louis uśmiechał się do Harry’ego? Przecież skoro go to irytuje to by się zdenerwował. Dlaczego kiedy był wywiad Niall zapytał Harry’ego co robił poprzedniego dnia to Louis się wtrącił i powiedział, że stara się chodzić? A Liam zaczął się śmiać i spoglądać raz na Hazze raz na Lou. Czy to nie jest jednoznaczne? Dlaczego świadkowie twierdzą, że na Leeds Festival'u w 2011 roku chodzili za ręce? Hmm? I dlaczego jak był ten Festival (28 sierpień) Lou dodał zdjęcie na tt z Harrym i podpisał, że jest to on ze swoim chłopakiem? Tak właśnie napisał boyfriend. A dlaczego miesiąc później pojawiła się Elka? Bo management stwierdził, że należy to ukrywać. Dlaczego po tym festival'u Harry w radiu powiedział, że boli go tyłek, bo… już lepiej nie skończę, dzieci wchodzą przecież na tą stronę. Ale to było baaardzo jednoznaczne. Bo tego dnia, a raczej w nocy w namiocie pierwszy raz się kochali. Dlaczego potem Harry przez rok nosił bransoletkę z tego festival'u? Bo tam musiało się coś dla niego ważnego wydarzyć. Dlaczego jak bransoletka się zniszczyła w tym miejscu wytatuował sobie “nie mogę się zmienić”? Dlaczego Harry powiedział, cytuje: “gdybym nie był w 1D to chciałbym być prawiczkiem”? Tymi słowami nie tylko potwierdził, że już nim nie jest, ale, że dzięki 1D poznał kogoś z kim było warto spędzić pierwszy raz. Kogo, do cholery? Oczywiście, ze Louis'ego. Dlaczego co jakiś czas pojawiają się zdjęcia Hazzy z malinką na szyi (Louis mu ją zrobił)? Przecież on nikogo nie ma, no chyba, że wierzycie, że ten słodziutki Harry pieprzy się z inna baba co noc. Boże management stworzył mu wizerunek męskiej dziwki, a Louisa osadzili w związku. Tych dowodów mogłabym wymienić jeszcze z 10 razy tyle, ale już mi się nie chce rozpisywać. Otwórzcie oczy do cholery. Dla mnie jak ktoś nie widzi, że oni się kochają to jest po prostu ślepy, ślepy na miłość.
+Tatuaż Harry'ego "17BLACK", a pod spodem małe "29" czerwonym kolorem. Książka "17BLACK 29RED" opowiada o dwóch gejach. Jeden jest starszy (Lou) i ma dziewczynę (El), a drugi jest młodszy (Hazz) i skrycie kocha swojego najlepszego przyjaciela. Już kiedyś ktoś pisał o tej książce, na pewno czytaliście.

-via tt

Jak na razie nie będę dodawać nic od siebie, bo na to przyjdzie czas w części drugiej ^^
Enjoy!

czwartek, 1 listopada 2012

#45. DoL - Halloween/Wszystkich Świętych



Hahahahahaha. Uwielbiam to zdjęcie. Chyba pstrykałam aparatem przez pół godziny, zanim udało mi się wykonać odpowiednie ujęcie. Ach, był zarówno Joker jak i piękny chłopiec ♥ (cicho, żadnych szczegółów nie ujawniamy). Więc tak. Miało być mega melo party hard, ale oczywiście tata zjawił się w drzwiach więc ograniczono nasze możliwości do słuchania mega hitu Gangnam Style. Nie udało się nawet skończyć gotowania, ale przynajmniej nic się nie zmarnowało, bo i tak zostało full ciasta czekoladowego (przepis znajdziecie tu: http://pasja-smaku.blogspot.com/2011/10/ciasto-bardzo-czekoladowe.html - tak, tak wyszło fantastycznie :D ale jakoś apetyt nie dopisywał). Po pochłonięciu litra płynów z kociołka czarownic trzeba było iść się przewietrzyć. Było mroźno, tyłek przymarzał do ławki, ale nie było za bardzo gdzie się schować tak więc człowieki wylądowały w piwnicy razem z zacnymi Dżonem Kolombo i Umenkałem Wojownikiem. Istnieje jednak taka ewentualność, że będzie powtórka z rozrywki, a produkty które zostały nie spożytkowane wylądują w żołądkach prędzej czy później, gdyż arsenał jest dosyć duży :P Nie ma co się rozpisywać: Czy się udało, czy nie, to i tak lubimy Halloween, całą tą otoczkę i mroczny klimacik, którego niestety ciągle w polskiej Narnii brakuje. I tak jeszcze w ramach rozrywki, głupie heloimowe zdjęcia Łan Direkszyn:
(z cyklu: jesteśmy straaaaszni)
_____________________________________________
Dziś udało mi się wbić do cudzego samochodu i wylądować na cmentarzu. Okazja ku temu była, ponieważ dziś obchodzimy Święto Zmarłych (obrazek jak najbardziej pasujący <3). Było to tym bardziej ciekawe, że na tym cmentarzu tutaj byłam tylko raz w przelocie i to w dzień, bo z reguły zawsze jeżdżę do rodziny, bo tutaj nie mam nikogo bliskiego. Widok tych wszystkich lamp i chodzących dookoła ludzi jest niesamowity, chociażby dlatego, że miejsce na co dzień raczej spokojne i opustoszałe, nagle wypełnia się gwarem i jakby nie patrzeć, życiem. Dopiero po tej wizycie zdałam sobie sprawę jak wiele osób odeszło w tym roku, a ja nawet nie miałam o tym pojęcia. Szczególnie dotknęło mnie to, że po raz pierwszy stałam przy grobie swojego kolegi ś.p. K.C. (nie będę wymieniać nazwiska, nawet jeśli nikt nie czyta tych nudnych notek). To jest wyjątkowo niesprawiedliwe, że takie różne kanalie chodzą po świecie, a tacy dobrzy ludzie jak on kończą tragicznie (K. zginął w wypadku lotniczym). Drugiego takiego chłopaka jak on to dosłownie ze świecą szukać. Miły, ułożony, nie pił, nie palił, był dobrym uczniem. Cóż, nikt nigdy nie wie, kiedy go śmierć zaskoczy.
Kurde, coś mnie wzięło na takie rozkiniania. Ale to na pewno zasługa atmosfery. Dodatkowo kościół przy cmentarzu wyglądał w tej ciemności jak jakiś Hogwart (wiem, wspaniałe porównanie). Niestety jedynymi, którym może przeszkadzać widok jaśniejącego miejsca spoczynku zmarłych są pacjenci szpitala sąsiadującego z owym cmentarzem. Bardzo ciekawa lokalizacja, naprawdę. Mimo wszystko w taki dzień jak dzisiaj jest tam pięknie. Po raz pierwszy od wielu dni mogłam się wyciszyć i zaznać jakiegoś rodzaju spokoju.
_________________________
To tyle. Wspaniale. Dobranoc, bo jutro muszę "kuć" do kolokwium -.-

                 

wtorek, 30 października 2012

#44. DoL - Przygotowania do Heloim

To jest piękne. Wspaniałe :D Już można powiedzieć, że efekt będzie powalający. Ponieważ wielkimi krokami (JUTRO! *o*) zbliża się najlepsze, najbardziej epickie i odjazdowe święto w roku - Helloween (dobra, zaraz zaczną po mnie ludzie jechać, że to jakiś kult Szatana, a my jesteśmy w Polsce, a nie Stanach Zjednoczonych). Opinie na temat obchodów tego dnia mogą być oczywiście (i są) różnorodne, ale dla mnie to powód by oderwać się od rzeczywistości. Osobiście nie widzę nic złego w pacynkowaniu twarzy na upiorka czy innego wampira, bo w końcu w jeden dzień w roku można sobie na to pozwolić. Dodatkowym powodem ekscytacji miał być długo wyczekiwany melo, ale prawdopodobnie plany się skomplikują jak to zwykle u mnie -.-
Zamiast myśleć o tych negatywnych stronach, lepiej myśleć o tych dobrych. Przede mną i Maliną jeszcze trochę gotowania jutro, ale część najważniejszych przysmaków już zrobiona. U góry na zdjęciu możecie podziwiać wspaniałą rękę, która obecnie mrozi się w zamrażalniku - będzie to nieodłączny element fajnego napoju ^^ Ciasto z nietoperem dla Jokera też już gotowe, tak samo jak muffinkowy cmentarz. Prawdopodobnie jutro pojawią się zdjęcia i dokładna relacja, bo jestem pewna, że to będzie wspaniałe.

Wspaniale. Ostatnio szczególnie uwielbiam to słowo.


piątek, 26 października 2012

#43. DoL - szkolenie BHP

 Jakoś dziś nie mam specjalnie weny na napisanie czegoś istnie ciekawego. Po wczorajszym piwie i kolejnych rozkminach w sprawie męskich musków czeka mnie dziś 3-godzinne szkolenie BHP. Owszem jest to rzecz potrzebna, tym bardziej, że bez tego nie będzie można odbywać praktyk studenckich, ale mam to do siebie, że po godzinnej gadaninie padam na twarz. Pocieszający jest jedynie fakt, że jak wreszcie wyniosę się do Krakowa to nie będę musiała ponownie tego zaliczać. Pewnie zrobię edit notki wieczorem.

poniedziałek, 22 października 2012

#42. Haul i inne.




Stwierdziłam, że na tym blogu jest straszny syf. Albo być może to wpływ internetu lub też po prostu przewraca mi się w głowie :) Jednak kogo obchodzą moje jęki i stęki. Tak więc postanowiłam zmienić formę bloga. Wprowadzę m.in. nowe kategorie:
DoL - Day of Life - czyli marudzenie i narzekania na wszystko dalej pozostanie :P
ToS - Think of Something - punkt widzenia na różne sprawy począwszy od oceny psychologicznej, na pędzlach do makijażu skończywszy
Dominika Versus - będę grała pod lupę wszelkie "gwiazdy" zarówno te większe jak i mniejsze.
Dziś akurat mały haul. Rzadko zdarza mi się gubić pieniądze w tak ekspresowym tempie, dlatego od grudnia mega oszczędzanie ;/ Pokazuje parę rzeczy, po to by wreszcie wprowadzić jakieś zmiany. Jednak haul'i nie będzie tu zbyt dużo.

                                     

To jest komin kupiony w H&M. Takiej rzeczy wcześniej nie posiadałam, a na pewno jest wygodniej w czymś takim niż zwykłym szaliku.


                                      

Koszula dżinsowa z Reserved. Gapiłam się na nią jakieś pół godziny zanim zdecydowałam się ją wziąć. Ale skoro mama wydała mi zgodę, to porwałam ją czym prędzej z wieszaka. Chyba najbardziej urzekł mnie kołnierz nabijany dżetami. Niby można samemu takie coś zrobić, ale ja nie mam żadnych talentów do takich rzeczy.




Mała rzecz, a cieszy. Ale przynajmniej przez rok nie dam się Katherine zaciągnąć do tego sklepu Apart, bo zaczynam robić się rozrzutna o.o
________________________________

Takie tam głupotki. Ale wreszcie porządek musi zagościć xD

środa, 3 października 2012

♫ 41. Ńebespjec'eństfo


Univeristy of Oxford.

Guess what is on my topic. It's usuless X_____x
Do you know something about book you read?
God, it's like I'd be in a wrong place at the wrong time.
And I don't care if Antygona wanted to commit a suicide -,-

czwartek, 20 września 2012

♫ 40. Coldplay T___T


Wszyscy chcieli jechać, a przyszło co do czego to nie było chętnych ; / Nie ma mowy żebym kolejny rok życia marnowała, już nie będę taką ciotą, o nie.

Więc nie byłam na Narodowym, ale miałam za to jakieś psycho sny O.o


niedziela, 9 września 2012

środa, 22 sierpnia 2012

♫ 37. Lyzak


Nastąpiło tyle nieoczekiwanych zwrotów akcji w tak krótkim czasie, że normalnie aż mi się tego pisać nie chce. Za to potrzebny nam jakiś porządny odmóżdżacz w formie "Shugo Chara".
Tak w ogóle to zjadłabym jeszcze więcej Lyzaków ~ ♥



Chupa Chups – to hiszpański producent lizaków stworzonych w 1958 roku przez Enrica Bernata. Początkowo nosiły nazwę "Gol", jednak konsumentom bardziej przypadła do gustu nazwa "Chupa Chups". Logo zaprojektował Salvador Dali (!) w 1969 roku. Forma przypominająca stokrotkę została entuzjastycznie przyjęta i używana do dziś w praktycznie niezmienionej wersji.
Obecnie w Polsce dostępne są liczne warianty smakowe. Ponadto w sprzedaży występują lizaki z gumą do żucia lub z zabawkami.
Od 6 lat fani Chupa Chupsa obchodzą nieformalne święto lizaka. Święto Chupa Chupsa przypada 10 lutego każdego roku. W wielu miastach z tej okazji odbywają się różne festyny w których można m.in: wytworzyć własny smak lizaka, który może być produkowany (jako produkt limitowany) 

piątek, 17 sierpnia 2012

♫ 36. Nasz przyjaciel Heniek


To nasz przyjaciel Heniu, który zniknął tak samo niespodziewanie jak się pojawił. Było też psychodeliczne Let's Hospital i wątpię bym w najbliższym czasie to powtórzyła.
Zrąbał mi się humor. Chcę mi się płakać.
End of story.


środa, 8 sierpnia 2012

♫ 35. Keep Calm & Ship Harmony :D


Nie sądziłam, że jeszcze kiedyś to znajdę <3 Ale jak widać stare pliki zachomikowane na inetrii jeszcze się trzymają : ] To chyba było Bravo, o ile dobrze pamiętam... Bo ten pismak dla młodzieży niewyżytej seksualnie był ich shipperem. A to to już w ogóle biło wszelkie rekordy:
(klik w obrazek)

Ucięło na dole ;/ A tak w ramach pocieszenia po zakończonej przygodzie z forum i w ogóle Voldy'm i świtą komiksy od Mariana, które podtrzymywały na duchu, aż do publikacji 6-tej książki:
(tutaj klikać, bo nie chcę mi się wszystkich po kolei wstawiać)
3 numer wylądował w śmietniku razem ze wszystkimi gazetami, plakatami itp, a nr 5 komuś pożyczyłam i nie odzyskałam ;/
Jak mi się zachcę kiedyś to wrzucę jeszcze Proroki Codzienne :D


czwartek, 2 sierpnia 2012

♫ 34.

"Nie masz czasem wrażenia, że szkoda życia dla tego żeby po prostu istnieć i nic więcej? Szkoda by było żeby nawet nic po nas nie zostało. (...) Bo na ulicach każdy jest taki sam, nic się nie dzieje, jest szaro i nudno. Przechodzimy z jednej skrajności w drugą, od całkowitej ekscytacji do skraju depresji..."
 - K.

niedziela, 29 lipca 2012

sobota, 21 lipca 2012

piątek, 15 czerwca 2012

♫ 31.


Nie będzie tytułu, bo nie mam weny na tytuł -.- Słyszałam gdzieś kiedyś, że inteligentni ludzie się nie nudzą. W takim razie jestem głupia jak but. Skończyłam oglądać "Czystą Krew" więc żyję teraz czekając na nowe odcinki. Zostały mi jeszcze "Dexter" ewentualnie "Rodzina Borgiów".
Nie no, takiej nudy jak żyję nie widziałam, a najlepsze, że wcale się nie zanosi by miała ona przestać być obecna. Jakby kasa była to by człowiek w chuj gąszcz, dzikie lasy pojechał, a tak to lipton.
W ogóle mi smutno. Malina w szkole, Katherine w robocie, Marian daleko, Mężu cierpi na bezsenność. Jestem sama jak kurwa jeden palec. Chociaż tyle, że Masonowi odbija i dzwoni do mnie wieczorami. Późnymi wieczorami....
_______________________
Mecze mnie wciągnęły, o zgrozo -.-

środa, 6 czerwca 2012

♫ 30. Najdłuższa notka ever?


Człowiek czuję się dziwnie, gdy dochodzi do wniosku, że po raz kolejny na drodze postawiono mu bramkę z napisem "przejście wzbronione". Przez jakiś czas myślałam, że sprawcą tej "bramki" są pieniądze i majątki. Ba, dalej tak myślę, bo właśnie przez to moja przyszła kariera naukowa stoi pod znakiem zapytania, a perfect plan legnął w gruzach. Oj, wzięło mnie na rozmyślania filozoficzne, a po filozofii przecież nie da pieniędzy ;/ Ale przeanalizujmy wszystko dokładnie, na moim przykładzie zresztą. Rozmawiałam ostatnio z Marianem. Podczas owej rozmowy prawie 6-godzinnej, zamknęła rozważania w jednym zdaniu: "To nie życie jest chujowe, to ludzie są zjebani". Miała rację. Częściowo albo w większości. No bo przecież, człowiek który na przykład urodził się bez rąk. Kogo ma o to obwiniać? Lekarzy? Matkę pijaczkę, która o siebie nie dbała lub wręcz przeciwnie - niczego jej nie brakowało i donosiła noworodka przez 9 miesięcy? Oni też potrzebują kasy. Na protezy, rehablitacje. A ci inni ludzie - niewidomi, niesłyszący, niepełnosprawni. Jeśli już są na świecie to potrzebują pomocy i wsparcia drugiej osoby, pomimo że starają się żyć w miarę normalnie i samodzielnie. Niestety, to wszystko jest tak skonstruowane, że tylko nieliczni są skłonni nieść pomoc, a najczęściej taka osoba musi potrafić poradzić sobie sama. A co dalej? Klęski żywiołowe, z którymi ludzie nie umieją walczyć. Bądź co bądź, natura zawsze nas przewyższy. Ale głód, wojny, pijaństwo, znęcanie się, bieda, wyszydzanie, razizm, napady ten nieszczęsny w kółko powtarzający się brak pieniędzy - to wszystko wina człowieka. Dlatego piszę to z pełną odpowiedzialnością, że zgadzam się ze słowami Mariana.
Na świecie mamy obecnie około 7 miliardów ludzi albo trochę więcej. Nasz rodzaj nigdy nie był, nie jest i nie będzie równy. Pomiędzy ludźmi z 7 kontynentów istnieją różnice. Językowe, kulturowe i religijne. Więc mimo że jesteśmy do siebie w jakimś stopniu podobni, nigdy nie będziemy tacy sami. W dzisiejszych czasach istoty ludzkie są żądne władzy, a hierarchia społeczna pełni ważną rolę. Czasem odnoszę wrażenie, że dalej stykamy się ze zjawiskiem nepotyzmu (niekoniecznie tego w warstwie duchowieństwa), a ponad 2/3 społeczeństwa świata jest umieszczona w grupie mieszczaństwa.
Jednak razem jesteśmy jak jedna, wielka, szara masa bez własnego zdania. Ograniczają nas własne państwo, granice, zasady, inni ludzie. Oczywiście, bez zasad panowałby jeszcze większy chaos niż obecnie. I wiadomo, że nie wolno zabijać. No właśnie. Nie wolno? Czy nie powinno się? Jeśli zabiłbyś człowieka, poszedłbyś do więzienia, odsiedział 25 lat wyroku gapiąc się w ścianę celi i myśląc "dlaczego to zrobiłem?". Potem chodziłbyś po ulicach i starał się na nowo zacząć życie. Dalej nie popieram zabijania, bo latanie z nożem albo pistoletem nie jest normalne. Przytoczyłam to jako przykład.
Od urodzenia wpajane nam są pewne zasady i mówi się, że powinniśmy ich przestrzegać. "Słuchaj rodziców, babci, cioci" Wszyscy dookoła są mądrzy, ale nie Ty. I tutaj tkwi błąd. Nie pozwolenie ludziom na złamanie zasad, czyli na popełnianie błędów czyni ich nie zdolnymi do życia. Tu po raz kolejny wracamy do winy ludzkiej - to człowiek stanowi zagrożenie dla innych. Należy pamiętać, że jest on takim jakim go uczyniono lub też takim jakim sam się czuje. A prawda jest taka, że czujemy się więźniami we własnych domach i we własnej skórze. Bo czymże różni się życie tego zamkniętego kryminalisty od naszego? Tym, że nie ma komputera i wygodnego łóżka. Każdy dzień wygląda tak samo. Wstajesz rano, idziesz do pracy, siedzisz w sklepie 8 godzin albo wertujesz papierową robotę szefa, wracasz, zjesz obiad z mikrofalówki, pokrzątasz się i wreszcie uśniesz na kanapie oglądając X Factor (za którego jeden odcinek w ameykańskiej wersji Demi Lovato dostaje 1 mln $ przy. red.) myśląc że następnego dnia znowu musisz powtarzać to od początku. A najciekawsze jest to, że Angelina Jolie czuje się tak samo jak ten człowiek z kanapy. Z drobnymi wyjątkami. Wraca do domu w nocy, po dniu na planie filmowym lub jakimś pokazie. Ma w domu gromadę dzieci, które potrzebują matki. Łażą za nią z aparatami chcąc uchwycić każdą wpadkę, która może się odbić na życiu osobistym. Ale... Jako osoba rozpoznawalna ma siłę przebicia i może próbować "zmienić świat". Pojedzie gdzie tylko zechce, wystarczy skinienie głowy. A jej narzeczonym jest sam Brad Pitt (pomijając fakt, że rozbiła jego małżeństwo z Jennifer Aniston, ale do celu idzie się po trupach, czyż nie?)
Kim więc wolimy być? Tym nudziarzem oglądającym telewizję czy zmęczonym zwiedzaniem świata celebrytą? W większości przypadków znamy odpowiedź. Jednakże podział ludzi na bogaczy z Manhattanu i biedaków ze Slumsów jest i zawsze będzie. I nigdy się nie zmieni dopóki ludzie się nie zmienią. Wszyscy rządzą tak by im było wygodnie, a nie innym. To właśnie jest przyczyną przyszłej zagłady rodzaju ludzkiego. Sami siebie wyniszczamy nie zdając sobie z tego sprawy.
Tak bardzo ludzie wtapiają się w tłum, że nie potrafią później z niego wybrnąć. Ogarnia nas monotonia. I wcale nie twierdzę tego patrząc na świat przez pryzmat seriali w których rozwiązuje się zagadki rodem z kryminałów Agaty Christie, nawiązuje się setki romansów, a po mieście latają wampiry. Naszym problem jest to, że nie rozumiemy siebie nawzajem. Do śmierci będziemy szukać celu, a nie zrealizujemy go, bo brak nam chęci czy możliwości. Poddajemy się zbyt łatwo, bo staliśmy się jak pustaki. Nie mamy siły walczyć, wmawiamy sobie, że nic się nie zmieni. I nawet gdybyśmy chcieli się  gdzieś ruszyć, coś nas trzyma w obecnym miejscu.
Ja osobiście, gdzieś tam na dnie mojej wypełnionej smutkiem pikawy (czyt. serce) mam małe światełko. Nie widzę go co prawda, ale jakieś tam jest. Wiem, że coś mnie tu trzyma, bo inaczej dawno bym skończyła w wykopanym dole na cmentarzu. Nie wiem czy to jakiś Anioł Stróż czy ktoś inny (a takie osoby też mają w tym swój udział ♥). Jest mi czasem ciężko, tak bardzo, że czasem myślę czy by z okna nie skoczyć. Psycholog mi tu nie pomoże, bo ja sama muszę sobie pomóc. Nie chcę oglądać całe życie telewizji.
Muszę po prostu wierzyć, że wszystko przyjdzie samo.

♥ Bacha, Katherine, Marian ♥
   With love
_______________________________________
O Matko. Chyba przegięłam. Najdłuższa notka w historii tego bloga :3 Ale jakoś mi ulżyło.

czwartek, 31 maja 2012

♫ 29. Nuda, nuda


Nie ma co oglądać, bo głupi człowiek zamiast się uczyć w ciągu roku szkolnego, to oglądał wszystko jak leciało. Wczoraj moja matka wbiła mi do pokoju o 2.30, bo się paliło światło. Ale nie moja wina, że musiała wstać i zauważyć. Wybieramy się jutro z Kathrine na UJ pod pretekstem sprecyzowania kierunku studiów, bo jak zwykle nie wiemy dalej nic. A jakby coś nie wyszło, to zawsze można sprzedawać turbiny do samochodów po 400zł za sztukę :P
Za tydzień nowy sezon PLL, a na razie cisnę Czystą Krew.

niedziela, 6 maja 2012

♫ 28. ?


Znalazłam to przypadkiem. I ogarnęła mnie melancholia. Szkoda, że ludzie odchodzą od nas szybciej niż przybyli. Wszystko się zmienia jak w kalejdoskopie. Czasem brakuje mi tych momentów, gdy człowiek nie myślał o niczym konkretnym, a jednak czuł radość. Czasem po prostu brakuje mi tego jaki On kiedyś był.

"Ej, to on nas zaciągnął na to forum!" - złego początki?

czwartek, 26 kwietnia 2012

♫ 27. Mega Post na zakończenie szkoły

Nareszcie. Po 3 latach nadszedł oczekiwany czas. Nareszcie koniec tej męki. 12 lat edukacji przymusowej.
Mogę to podsumować tak: nic nie umiem, a do życia jestem w ogóle nie przygotowana. Więc żeby to uczcić przyjrzyjmy się szkołom ze wszystkich moich ulubionych seriali.

Plotkara.  Czyli elitarna szkoła dla wyższych sfer. Wszystko toczy się wokół kasy i notorycznych romansów. Wszyscy mają same A, nie pokazują jednak że się uczą .


Pamiętniki Wampirów. Elena-wiecznie-zrozpaczona-Gilbert gania za wampirzymi braćmi Salvatore. Nie musi się uczyć, bo jej nauczyciel historii jest jej opiekunem i chłopakiem jej ciotki.


Pogoda na miłość. Przyjaźń, walka o faceta i rozgrywki koszykówki na boisku. A na końcu wszyscy żyją długo i szczęśliwie. I najlepsze, że mieli robotę zajebistą, a nawet studiów nie skończyli.


Pretty Little Liars. Większość akcji toczy się w szkole, bo bohaterki to licealistki. Aria (druga z prawej) ma taryfę ulgową, bo jej chłopak Pan Fitz uczy ją angielskiego. Jednak wyścigi serialowe wygrywa właśnie PLL. Tylko chciałabym wiedzieć kto jest A. (więcej o tym serialu w next note)

Także to by było na tyle. Piękne mają życie w serialach, a ja muszę się jeszcze uporać z maturą. Ale już za dużo lat straciłam na zamartwianiu. Są osoby, które mnie bardzo wsparły i jestem im za to bardzo wdzięczna. Nie dałabym bez nich rady.
♥ Malina
♥ Marianek
♥ Mężu
♥ Katherine
oraz Don Mateo nie wymieniony w czołówce xD
Nie wiem jeszcze co mnie czeka za rok czy za 5 lat. Ale mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Udało mi się dotrzeć prawie do końca (matura... -.-) i nie skończyłam na sznurze choć wiele razy o tym myślałam. Będzie lepiej. Musi być. Innej opcji nie będzie.
Powodzenia i miłej nauki.
Peace.

środa, 11 kwietnia 2012

♫ 26. 'Będę taki sam...'


No więc. Byłam tydzień temu u pani psycholog, profesorki UJ itp itd. Ale oczywiście nie mogłam powiedzieć nic szczególnego, gdyż obok siedziała moja matka. Ponarzekałam więc trochę na świat i na ludzi, jednak nie dałam upustu swoim negatywnym emocjom (to i tak nie byłoby możliwe w ciągu godziny). Kobieta stwierdziła, że moja matka ma problem (wreszcie, ktoś się zorientował -.-), a ja mam początki głębokiej depresji i dobrze, że w porę zareagowałam, bo byłoby mi ciężko z tego wyjść. Proszę. Z tego nie wyjdzie. To wszystko przez otoczenie. My ludzie nigdy nie będziemy ani wolni, ani równi, ani nawet żadni, o ile można tak powiedzieć. Postępujemy według określonych zasad, bo "tak trzeba, tak wszyscy robią". A mi się to wcale nie podoba i chciałabym to zmienić, ale co może uczynić jedna marna istota. I nie zgadzam się z tą kobietą, że wszyscy są kolorowi, wystarczy poobserwować ludzi na ulicy. A jak człowiek tylko ubierze się inaczej, to patrzą na niego jak na dziwoloąga Nie potrafię żyć w tym chorym społeczeństwie. Ani ja, ani Mężu, ani Katherine, ani nawet Marian.
Aczkolwiek wróciłam do domu i zaczęłam się zastanawiać nad tym co mi powiedziała. To racja, że wygląd zewnętrzny nie jest najważniejszy. I prawie udało mi się to zaakceptować. Aż do dnia następnego.
Tak mi coś strzeliło w boku, że myślałam, że kręgosłup. To easy, przejdzie, zawsze przechodzi. Ale nie tym razem. W piątek dostałam 40 stopni gorączki i po zjeżdżeniu wszystkich czynnych przychodni trafiłam na oddział ratunkowy do szpitala pod kroplówkę. Diagnoza: ostre zapalenie nerek. Ból naprawdę nie do opisania, myślałam już, że się przekręcę. Nic prawie nie jadłam i chciało mi się  wymiotować. Jeszcze mnie nastraszyli, że mi w przyszłości grozi kamienica nerkowa (?) czy coś.
Nie otworzyłam książki, a  akurat dziś jest sprawdzian z historii
A W. powiedział, że mam pizdę z matmy. I po chuj te korki.
I będą Ci wmawiać, że życie jest piękne.
Dopóki masz zdrowie i pieniądze - to masz cały świat u stóp.

czwartek, 5 kwietnia 2012

♫ 25. "Szkoła"

"Bo w szkołach jest pierdolony system nauczania"



Mówiłam, że stwierdzono u mnie początki depresji? O_o

niedziela, 18 marca 2012

♫ 24. Trawka się zieleni...

Nareszcie. Skończyłam te wypociny na ustną maturę. Ciekawe chociaż czy jest to dobre, bo wynika z tego, że każdy szaleniec kończy wąchając kwiatki od spodu O.o
Jedyna rzecz, która mnie dobiła to nie zdanie matematyki z CKE -.- + niesprawiedliwość eSeS, gdyż wszystko napisałam, a dostałam naciągnięte -2 x.x jeżeli czegoś nie zrobię lub jej nie zabiję, to mogę się pożegnać z 3 na koniec liceum (wygórowane marzenia nie ma co) Tak na serio, chciałabym już to skończyć. Wspólnie doszliśmy ostatnio do wspaniałych wniosków: że gówno z tego będziemy mieć. Nawet rodzice wspomnieli, że fryzjerka więcej zarabia, a ma fach od razu. A my co? Napieprzamy umysłowo, użeramy się z panem W. i wielkie 0. Wszyscy żałują, że poszli do liceum.
A Marianek... Ta wymowna chwila milczenia, dotycząca naszej przyszłości. Siedziałyśmy razem we ferie niczym Brooke i Peyton na załączonym zdjęciu i utknęłyśmy w martwym punkcie. Mimo marzeń i może jakiś tam aspiracji, okazało się, że wszystko się sypie. Marian chce być projektantką, ja mam do zrealizowania scenariusz taki zrąbany, że głowa mała. Szkoła moich marzeń nadająca się do moich predyspozycji jest w Poznaniu - czyli mogę zapomnieć o startowaniu tam, nawet jeśli szanse, że tam się dostanę są większe niż to, że Kraków mnie będzie chciał.
Chciałabym być niezależna. Tym bardziej, że nastała we mnie pogoda ducha i chciałabym spróbować czegoś nowego. No to powodzenia.
Matka mówi, że wyślą mnie do psychologa. Wreszcie, najwyższy czas.

czwartek, 1 marca 2012

♫ 23. 'W tym szaleństwie jest metoda'


Jestem w połowie pracy maturalnej, zaraz się okaże, że ją kończę. Serio? Ej, stop! Godzina 13:18, a ja dopisałam tylko 2 zdania, co daje mi w sumie 1,5 strony tekstu, który jakoś nie trzyma się kupy. Boże, żeby napisanie tego było takie łatwe, jak produkowanie się na tym blogu. Mamy dziś 1 marca. Czyli pozostało mi ok. 60 dni szkoły. Tak bardzo skupiam się na końcu, że nawet nie myślę, co mnie czeka po drodze.
Nie potrafię znieść swojego lenistwa >.< ani tym bardziej zamienić go na pracowitość x.x A czyż dążenie do celu nie jest fajne? Taa, ale ja skupiam się na samym celu snując plany dalekosiężne daleko-nie-do-spełnienia {?}
Może będzie lepiej jeśli po prostu zajmę się filozofią i zostanę drugim Platonem? Ech, już mi się w dupie wywraca od nadmiaru tych szaleńców, pięciu to dla mnie zdecydowanie za dużo. Skończę to pisać i jazda do szkoły! Dosyć tego, trzeba poprawić się przed wywiadówką, bo znów będę wysłuchiwać, że do niczego się nie nadaję x.x
Widziałam się z Mariankiem. Zmartwiła mnie obecna sytuacja, ale o tym może następnym razem, dodając do ekipy naszego "klubu" Katherine i D. aka Mąż.
Btw, M. jest znowu wśród żywych, to akurat mnie cieszy ^^ Liczę tylko, że Żywila nie będzie miała wątów ;p

"Osz w mordę! -.- To Żywila jak nic! To weź go już nie zapraszaj, bo Ci się wrąbie z babsztylem i co zrobisz o.O"
- Katherine

Jak ona coś powie! <3
Czy ktoś może mi wytłumaczyć, czemu tak mi się Ola Hamkało spodobała? *o* Może to BL.
"Kobieta w Czerni" idealna na samotny wieczór, ale Radcliffe jako ojciec, to nie bardzo...

* zaznaczone pogrubienie po to by pamiętać, ile czasu się marnuje -.-"

niedziela, 5 lutego 2012

♫ 22. Proooom.

Nie wiem co gadał dyrektor. Nie pamiętam. Nie obchodzi mnie to. Wszystko było nie tak, z wyjątkiem fajnej wódki, która dotarła do nas mimo trudów.
Tańczę, tańczę poloneza i gubię podwiązkę. Wstyd uwieczniony przez kamerzystę.
Chcę już olać tą szkołę, nie cierpię ich wszystkich. Szkoda mi 250 złotych.
Zarzygali kible. I w ogóle się zajebali. Ja się trzymałam.
I dalej muszę się trzymać.
Nie była to noc godna zapamiętania.

środa, 25 stycznia 2012

♫ 21. Cios poniżej pasa.

Nie mam sił do tego kraju. Patrzcie niżej, póki jeszcze nie odebrali nam wolności internetowej.



Brak słów. Z tego wynika, że może mi wpaść policja, zabrać komputer, odciąć dostęp do stron i wsadzić nawet do paki za rozpowszechnianie rzeczy, które trzymają mnie przy życiu.
Wszystkie strony fan-site, portale społecznościowe i naród, który o dziwo w tej kwestii jest zgodny, protestują przeciwko ACTA. Choć pewnie nic nam się nie uda wskórać. Wszystkie filmy i seriale na megavideo są już zablokowane. Skończy się VD i inne takie kwejki i demoty.
I chyba nikt się nie dziwi, że chcę stąd wypierdzielać jak najszybciej.
"Ty głosujesz na ACTA, ja nie głosuję na Ciebie".



sobota, 7 stycznia 2012

♫ 19. Styczeń bije.


Dziwny tytuł. Ale "paczcie" tam ↑ ♥ I co z tego, że praktycznie wszystko odbiega od książki, skoro serial bije na głowę Edułarda i jego kompanów.
Dotarło do mnie, że jest styczeń. Dotarło, że mam 4 niecałe miesiące nauki. Że nie wiem, co mam ze sobą zrobić. Że gdy patrzę, na moją matkę, zastanawiam się jak jak będę żyć. Że ciągle żyję w świecie marzeń i najchętniej bym z niego nie wychodziła, bo rzeczywistość mnie przytłacza.
Wiem, że nigdy nie będę wystarczająco dobra, by być panią-ja-wszystko-wiem. Do tego wszystkiego moje chore sny wpędzają mnie w paranoje i już zaczynam się zastanawiać czy ojciec aby nie miał racji mówiąc, że zamknie mnie w szpitalu psychiatrycznym. Może ja się tam faktycznie nadaje? Bo do życia na pewno nie.
Tego nie wie nikt, jak ja się cholernie źle czuję. Nawet ja sama tego nie wiem. Boję się.
Czemu tak pięknie jest zawsze tylko na obrazku, a wszystko inne sypie się w jednej chwili.
Rany, kto będzie za mnie decydował O.o Mam wielką pustkę w głowie.
Za 27 dni ta studniówka cała -,-. A ja się robię stara.
Bijacz, ludzie.