Nareszcie. Skończyłam te wypociny na ustną maturę. Ciekawe chociaż czy jest to dobre, bo wynika z tego, że każdy szaleniec kończy wąchając kwiatki od spodu O.o
Jedyna rzecz, która mnie dobiła to nie zdanie matematyki z CKE -.- + niesprawiedliwość eSeS, gdyż wszystko napisałam, a dostałam naciągnięte -2 x.x jeżeli czegoś nie zrobię lub jej nie zabiję, to mogę się pożegnać z 3 na koniec liceum (wygórowane marzenia nie ma co) Tak na serio, chciałabym już to skończyć. Wspólnie doszliśmy ostatnio do wspaniałych wniosków: że gówno z tego będziemy mieć. Nawet rodzice wspomnieli, że fryzjerka więcej zarabia, a ma fach od razu. A my co? Napieprzamy umysłowo, użeramy się z panem W. i wielkie 0. Wszyscy żałują, że poszli do liceum.
A Marianek... Ta wymowna chwila milczenia, dotycząca naszej przyszłości. Siedziałyśmy razem we ferie niczym Brooke i Peyton na załączonym zdjęciu i utknęłyśmy w martwym punkcie. Mimo marzeń i może jakiś tam aspiracji, okazało się, że wszystko się sypie. Marian chce być projektantką, ja mam do zrealizowania scenariusz taki zrąbany, że głowa mała. Szkoła moich marzeń nadająca się do moich predyspozycji jest w Poznaniu - czyli mogę zapomnieć o startowaniu tam, nawet jeśli szanse, że tam się dostanę są większe niż to, że Kraków mnie będzie chciał.
Chciałabym być niezależna. Tym bardziej, że nastała we mnie pogoda ducha i chciałabym spróbować czegoś nowego. No to powodzenia.
Matka mówi, że wyślą mnie do psychologa. Wreszcie, najwyższy czas.
Jedyna rzecz, która mnie dobiła to nie zdanie matematyki z CKE -.- + niesprawiedliwość eSeS, gdyż wszystko napisałam, a dostałam naciągnięte -2 x.x jeżeli czegoś nie zrobię lub jej nie zabiję, to mogę się pożegnać z 3 na koniec liceum (wygórowane marzenia nie ma co) Tak na serio, chciałabym już to skończyć. Wspólnie doszliśmy ostatnio do wspaniałych wniosków: że gówno z tego będziemy mieć. Nawet rodzice wspomnieli, że fryzjerka więcej zarabia, a ma fach od razu. A my co? Napieprzamy umysłowo, użeramy się z panem W. i wielkie 0. Wszyscy żałują, że poszli do liceum.
A Marianek... Ta wymowna chwila milczenia, dotycząca naszej przyszłości. Siedziałyśmy razem we ferie niczym Brooke i Peyton na załączonym zdjęciu i utknęłyśmy w martwym punkcie. Mimo marzeń i może jakiś tam aspiracji, okazało się, że wszystko się sypie. Marian chce być projektantką, ja mam do zrealizowania scenariusz taki zrąbany, że głowa mała. Szkoła moich marzeń nadająca się do moich predyspozycji jest w Poznaniu - czyli mogę zapomnieć o startowaniu tam, nawet jeśli szanse, że tam się dostanę są większe niż to, że Kraków mnie będzie chciał.
Chciałabym być niezależna. Tym bardziej, że nastała we mnie pogoda ducha i chciałabym spróbować czegoś nowego. No to powodzenia.
Matka mówi, że wyślą mnie do psychologa. Wreszcie, najwyższy czas.
Ojoj, a cóż to się dzieje ?
OdpowiedzUsuńI co tam z Mariankiem? ;p