czwartek, 31 stycznia 2013

#52. DoL - 20 lat minęło jak jeden dzień...


Samojebka z 4krotnym zoomem optycznym lub zagięcie czasoprzestrzeni.... Czas na podsumowanie dwudziestu lat egzystencji.


A
Angielski – to zabrzmi pewnie bardzo pospolicie, ale uwielbiam ten język.

Anioły – niezwykle ciekawe istoty. Potocznie są rozumiane jako ludzie ze skrzydłami. Bardzo piękni zresztą. Ja już mam swojego, ale o nim niżej.

Apart – podobno jeden z najlepszych sklepów. Wiem tylko, że zawsze muszę przystanąć żeby pooglądać wystawę, a Katherine i tak ciągnie mnie do środka.

Audrey Hepburn – nigdy nie oglądałam żadnego filmu z jej udziałem (najwyższy czas zacząć!), ale jej twarz jest rozpoznawalna tak czy inaczej. Była w połowie arystokratką i bardzo wytworną kobietą. Miała zawisnąć u mnie na ścianie w formie plakatu, ale chyba przegra walkę z jakimś miastem europejskim.

Australia – najmniejszy kontynent świata położony daleko, daleko. Żadne uje-muje by mnie tam nie znalazły, dlatego wyjazd tam też rozważam

Aviomarin – podobno jak się go za dużo weźmie, to ma się halucynacje. Wiem za to, że to najskuteczniejszy lek na chorobę lokomocyjną.

Avril Lavigne – skejciara/pankówa czy nie wiem, dorosła. Symbolizowała jakoś okres buntu i siłę młodości. Lubię powracać do jej muzyki.


B

Backstreet Boys – Jeden z boysbandów, którego słuchałam za młodu, mam nawet płytę (!) ‘Incomplete’

B.A.M.B.O.S.Z. – to była taka wyjątkowa organizacja, której celem było śledzenie pięciu chłopaków z gimnazjum. Nawet trzeba było się zapisać na specjalną listę członków.

„Believe” – tatuaż na nadgarstku

Bilboard w NYC – 10 września 2012r. facebook walnął mi niespodziankę na tablicy. Zdjęcie z Times Square z moją twarzą reklamującą premierę „Titanica 3D” na DVD *-* Ja koło Kate i Leo, obok 1D (bo akurat była reklama MTV EMA), a nade mną wujek Simon i Britney. Ciekawe uczucie.

Britney Spears – łapka w górę, kto nie zna tej pani? O, widzę, że nikt ręki nie podniósł. Bo Britney znają wszyscy. Od 6. roku życia aż do 10. jej piosenki były u mnie na każdej zabawie urodzinowej.

Basia Kwarc – mogłaby być moją babcią :3 Przynajmniej byłby jakiś luz


C

Camp Rock – film z disnejowskiej stacji Disney Channel. Niby gniot, który nie doścignie tych starych seriali, ale jednak coś mnie w nim zaciekawiło. Nie, nie Jonasi. Pierwsza część stoi u mnie na półce, na drugą mi było szkoda pieniędzy

Chemia – chyba najgorszy przedmiot ze szkoły średniej. Uganianie się za panią Szafą kosztowało wszystkich dużo nerwów.

Cher Lloyd – wygląda trochę jak lalka Barbie. Ale ma chwytliwe piosenki i była w X Factorze. I jest taka chudziutka *o*

Ciemność – jak byłam mała bałam się ciemności i zawsze spałam przy zapalonym świetle

Chłopaki – nie będę wymieniać z nazwiska, ale było ich aż 5. W sensie były to „potwierdzone związki”

Chobits – najukochańsza manga na świecie

Coldplay – zespół pochodzący z Anglii, grający według Wiki rock alternatywny. Nie wiem, jak co to jest dokładnie, ale jest takie zajebiste, że serce się topi. Słucham od liceum. I aż mi łzy napływają do oczu jak pomyślę, że Kuba był na koncercie, a ja nie.


D
 
Demi Lovato – gdy pierwszy raz ją zobaczyłam, wydawała się taka normalna. A potem wylądowała w szpitalu psychiatrycznym. Gdy z niego wyszła, zdecydowanie odbiło się to na jej słodkiej buzi. Mimo wszystko „Skyscraper” daje kopa

Dominika – moje imię, jakże piękne :3 Nie no, żarcik. Ale prawdą jest, że od pewnego czasu je lubię. Zresztą Dominus to z łaciny ‘pan’ lub ‘władca’ a to już coś.


E

Ed Sheeran – magik muzyki, oczywiście pochodzi z Wielkiej Brytanii. I napisał niektóre piosenki dla Łan Dyrekszyn

Emma Watson – śliczna, nie powiem. Dla mnie zawsze będzie Hermioną. Imponowało mi, że chciała studiować, mimo że nie musiała. No właśnie, chciała. Przerwała naukę. Kolejny dowód na to, że jak się wybijesz, to na nic ci książki.

Enrique Iglesias – „mi przemówił do duszy”, ale w stanie wyższego stężenia alkoholu we krwi. Pierwszy piosenkarz, w którym się kochałam.

Ewelina Lisowska – IV miejsce w II edycji polskiego X Factora. Jako jedyna trzyma się lepiej niż nie jeden co wygrał. Zazdroszczę.

Ewa Farna – słuchałam jej. Teraz gdy ją widzę, to mnie skręca. Nie, nie hejtuje jej, czuję tylko lekki przesyt.

Evanescence – jaki mrrrrroczy zespół. Głos Amy Lee jest taki… fajny. Szkoda, że na razie u nich cisza.


F

Fasolki wszystkich smaków – taaak, te potterowskie.

Florence + The Machine – brak słów. Może poza jednym – magia.

Fernando – mój Angel

Film – mam pomysł na film krótkometrażowy, ale pewnie lipton z tego wyjdzie. Napisałam już kiedyś scenariusz, w sumie otrzymałam nawet pozytywny odzew, ale marzenia znowu pogrzebano.

„Fly” – piosenka Hilary Duff, wyjątkowo dla mnie ważna.


G

„Gangnam Style” – zbyt wielki hicior, żeby go pominąć. Za 10 lat będzie co wspominać.

Green Day – też faza przejściowa. Obecnie cofam się w rozwoju i słucham czego innego, ale jakbym dostała całą dyskografię to bym nie pogardziła.



H

Hannah Montana – Ok, przyznaję fazę Hanny też przechodziłam. Bo ona tam śpiewała, no!

Harry, książę Walii – zostanie w przyszłości moim mężem, bo William już zajęty, hahaha. W końcu 9 lat to jeszcze nie tak dużo.

Harry Potter – niekwestowana połowa życia wypełniona magią. Nawet dowiedziałam się, że przez Pottera straciłam mózg i się nie uczę, bo to głupie jest -.- Tylko że wszyscy chcieliby mieć taki „chory umysł” jak J.K. Rowling i zarobić grube miliony.

Harmony Shipper – Harry i Hermiona. Always & Forever. A Rude niech idzie kopać ziemniaki.

Hermiona Granger – moja ulubiona postać literacka. Zawsze chciałam być taka jak ona, ale coś mi nie wyszło.

High School Musical – czy tylko mnie się nigdy Troy nie podobał? Obejrzałam z ciekawości, bo śpiewy xD

Hilary Duff – u niej cisza. Ale zawsze ją wielbiłam i wielbić będę. Jeśli ktoś był kiedykolwiek gwiazdą Disneya w pełnym tego słowa znaczeniu to właśnie ona. I dla mnie zawsze będzie królową amerykańskich nastolatek, właśnie Hilary, nie jakaś tam Taylor.
 
Historia – nienawidziłam jej bardziej niż chemii. Co jest ciekawe, bo do 16. roku życia miałam z tego przedmiotu 5.

Homoseksualność – popieram związki homo. Jakbym mogła to bym chętnie wzięła udział w kampanii NOH8. Popieram legalizację związków homoseksualnych i uwielbiam Eltona Johna. Czasami zastanawiam się nad własną orientacją.


J

Jakub Gierszał – ochy i achy się zaczęły po „Sali Samobójców” i trwają w mniejszym stopniu aż do dzisiaj. Ma talent do grania i unika mediów jak ognia. A już niedługo jego nowy film *jaram się*.

Johnny Deep – kocham gościa, jest zajebisty. I dziwię się dlaczego nie ma na kocie żadnego Oscara. A może ma, tylko ja nieogarnięta ofc nic nie wiem.

Jonas Brothers – ech, była faza, była „Morda, Stachu, Karmnik, Kręcik” opowiadanie dalej gdzieś krąży, jakby byli zainteresowani

Justin Bieber – eee…. Nigdy nie byłam Belieberką czy chuj wie jak oni to nazywają. I nie mam zamiaru być. Ale wsadzam go tu, bo jego kariera, której nie potrafię do tej pory zrozumieć, toczyła się za okresu mojego nastoletniego życia. Swoją drogą, co ma on czego ja nie mam? -.-


K

Katherine – nie ta z Pamiętników, tylko ta moja <3 Nic dodać, nic ująć.

Kazik – jest mocny. Parodie z jego utworami to majstersztyk. I nagrał dwie fajne piosenki do gierszałowego filmu „Yuma”

KBK – klinika w Zakopanem i my z gangu WRK jako postrach oddziału

Kompleksy – oj, mam ich dużo. Bardzo dużo. Szczególnie jeśli chodzi o masę ciała. Ale jak mam schudnąć skoro ciągle jestem głodna :O

„Król Lew” – nieważne ile będę mieć lat, nieważne który raz będę ten film oglądać. Będę płakać nieskończoną ilość razy. Aż do śmierci


Księżniczka – zawsze chciałam należeć do rodziny królewskiej. Albo chociaż być arystokratą i obracać się w wyższych sferach.


L

 
Larry Stylinson – Harry i Louis. Jakbym zaczęła tu pisać, to by wszyscy usnęli. Ale to jest takie oczywiste, że aż prawdziwe. I nie chcę Hejnów, mam prawo do swojego zdania. Larry to True OTP i przynajmniej nie jest fikcyjną postacią z książki <3

Leonardo DiCaprio – dobry aktor, dobry :D

Lizzie McGuire – Najlepszy serial Disneya jaki kiedykolwiek powstał. Poważnie. Opisywał losy zwykłej dziewczyny, a nie jakiejś tajemniczej gwiazdki czy pokręconej tancerki. Brakuje mi tych czasów.

„Love is Louder than the pressure to be perfect” – jeden z moich tatuaży i nazwa organizacji działającej na terenie Stanów Zjednoczonych


Ł

Łan Dyrekszyn” (szukaj pod O.)


M

Malina – tyle czasu minęło, a my ciągle we własnych światach. A potem M. zapakuje mnie do walizki i polecimy do Zimbabwe ^^

Marian – to już 14 lat, a nadchodzi jeszcze więcej :o hardcore ^^

Mason Molestator – pozostawię bez komentarza, ale wypada go tu wsadzić

Marzenia - każdy chyba jakieś ma. Ja chciałam zawsze żeby świat na mnie patrzył i mnie podziwiał. Śpiewani, granie, cokolwiek. Przebił mnie Bieber. Chciałam być po prostu "kimś zajebistym" kto świeci przykładem. Albo kimś idealnym. Przynajmniej powierzchownie. Ale jestem tylko człowiekiem. Pomimo to będę dalej czekać. Ale chyba jestem za stara. Za niedługo trzeba będzie iść do pracy, a nie do bujać w obłokach.

Melanże - oj, tego też było sporo, leciały teksty, których zapisanie wymagało wprawy. Wiem też, że nigdy nie wypiję znów Lubelskiej. Nie chcę znowu zwymiotować do łóżka.

Mężu – gdyby nie ona nie przetrwałabym liceum. Jak nikt słucha moich wiecznych żali.

Miley Cyrus – kiedyś chciałam, wyglądać jak ona :o Teraz to im się wszystkim w głowach przewraca.

Muzyka – sposób na życie, inny świat, niespełnione marzenie, wszystko zamknięte w jednej melodii, wylewające się uczucia *______*

"Miej wyjebane, a będzie ci dane"

N
 
Naruto – pierwsza manga, która przyniosła tyle wspomnień na dzień dzisiejszy, że nie sposób wymienić. Opowiadania, rysunki i przede wszystkim to głupie forum, które pozwoliło nam zejść na złą ścieżkę! Wiem tylko, że muzyka z Naruciaka będzie grana na moim pogrzebie.


O
 
One Direction – łoo… Zaczęło się od Larry’ego. A w sumie od Kaśki i słynnego „Co wyście tam robiły? Słuchałyśmy Łan Dyrrekszyn”. A dalej już jakoś samo popłynęło. Szczerze, nie sądziłam, że będę kiedyś słuchać jakiegoś boysbandu O_o Bosh, czy ja mam naprawdę 20 lat? Cofam się w rozwoju, ale wtedy mi łatwiej żyć. I tak oto, mam ich dwie płyty #wow

One Tree Hill – najlepszy serial obyczajowy jaki w życiu widziałam. 9 sezonów przeżywania radości i smutków z bohaterami. I te złote myśli, którym żaden serial nie dorówna! Lubiłam wszystkie parringi i postaci kobiece – Peyton, bo wiele przeszła, Haley za miłość do muzyki oraz Brooke, bo rozstawiała wszystkich po kątach i miała ogólnie obawy podobne do moich

Osobowości – czasem czuję jakbym miała dwie. Jedna nienawidzi ludzi i najchętniej wybiłaby ich jak kaczki. Druga wręcz chciałaby ratować świat i pomagać by stał się on lepszy dla wszystkich, mimo że to niemożliwe. Psycho :o


P

Paul Wesley – w sumie to Paweł Wasilewski. A właściwie Stefan. Jaram się nim, bo to Amerykanin polskiego pochodzenia. I w ogóle jest zajebisty ^^

Pesymizm – mam go w sobie zdecydowanie za dużo

Pieniądze – ciągle narzekam na ich brak. W sumie nie jestem jakaś bardzo biedna, ale np. żeby wywalić w cholerę kasy na nowy telefon, to już nie mogę sobie pozwolić. Dziś nawet żeby się wybić trzeba mieć pokaźną sumę na koncie (czy raczej koncie rodziców). Bo takie coś jak ja to nawet przez bloga się nie wybije tak jak Honey -.-

Plotkara – serial o bogatej elicie Manhattanu. Ale ciekawił mnie, również żałuję, że się skończył. Najbardziej lubiłam Blair, bo była typem sukowatej władczyni.

Pokemony – setki wyjedzonych paczek chipsów! A teraz nawet nie wiem, gdzie te moje biedne pokemony są :o Moim ulubieńcem był Vulpix

Polonistyka – jak można się tak marnować, jak się ma maturę z biologii, Boże, czy Ty to widzisz?

Polska – kraj, w którym mieszkam i w którym się urodziłam. Nie jestem patriotką, chcę go opuścić.

Porażka – moje drugie imię. Rzadko mi coś wychodzi. Jestem też przeciętniakiem i nie wyróżniam się niczym szczególnym.

Powiedzonka: - „Chuj z tym”. „Pierdolę to”. „Ja jebię” – czyli same przekleństwa. Dodatkowo nadużywam słowa „fascynujące” albo „fantastycznie”.

Pretty Little Liars – serial na podstawie książek. Wciągający z wątkiem kryminalnym, jeśli można to tak ująć.

Przyjaciele – mam kolegów, ale mnie olewają i tak.

Pseudonimy: Domi, Donia, Domestos, Mina (to zostało „nadane”, mam sentyment do tego), ale ostatnio najbardziej trzyma się Rychu Bonkers (yeah!)

Psychologia – tam planuję wylądować w niedalekiej przyszłości


R
Rodzina – Kiepsko. Zero wsparcia z ich strony. Jak byłam mała chciałam grać na skrzypcach, być jak Vannessa Mae. Dostałam takie plastikowe na baterie -.- Mogło być gorzej, mogłam mieć ojca alkoholika. Ale mój swoim zachowaniem jest jeszcze gorszy O_o Nie umiem się z nimi dogadać. Zarzucają, że mogłabym być jak inni, a za chwilę „ale nas inni nie obchodzą”. Tak mnie zamotali, że już sama nie wiedziałam na jakie studia chciałam iść i wylądowałam tam gdzie się męczę jak nie wiem. Nie mogę podejmować własnych decyzji. Narzucają mi dane rzeczy. Gdzie tu logika? Ja nic nie muszę, mogę co najwyżej chcieć i dążyć do czegoś. Nie wspierają mnie. Ostatni pomysł z X Factorem skończył się fiaskiem.


S

„Sala Samobójców” – film z Gierszałem. Smutny, prawdziwy w jakiś tam sposób. Pokazuje do czego mogą ludzie doprowadzić

Samobójstwo – rozważałam tą opcję kilkakrotnie, ale są osoby, które pomagają mi przeżyć.

Samotność – lubię być sama. Jestem przyzwyczajona do obecności kogoś w domu, więc jak zostaje sama na weekend czuję się trochę dziwnie, ale idzie się przyzwyczaić.

Selena Gomez – jej płytę też mam :o

Simple Plan – i znowu można się cofnąć do gimnazjum.

„Szansa na sukces” – film z Hilary. Boże, jak łatwo mnie tam odszukać

Szkoła – gdybym umiała bardziej logicznie myśleć i postawić na swoim, to mogłabym wiele osiągnąć bez udziału tej instytucji, która i tak nie robi tego, do czego została stworzona. Nie jestem jakimś bystrzakiem. Nigdy nie byłam w czołowce

Shipper – jestem shipperką różnych par fikcyjnych i realnych, te pierwsze wyjątkowo mnie cieszą, bo to znaczy, że autor utożsamia się z moim tokiem myślenia.


Ś

ślub – wow. Bajkowy ślub mam zaplanowany od 8. życia
J Trochę mi się pozmieniało, ale z tego co ustaliłam to: chciałabym wziąć ślub w jakimś zajebiście pięknym miejscu, najlepiej ogrodzie zamkowym (a takie istnieją w tej polskiej Narnii) fajnie jakby był na powietrzu. Sukienka, która opanowała moją głowę na 2 lata to taka jaką miała Hilary w „Cinderella Story”. Później stwierdziłam, że te, które projektuje Vera Wang rozwalają system. Ale jesteśmy w Polsce, nie dostanę tu takiej. Jeśli chodzi o pierścionek to od Tiffany’ego lub Harry’ego Winstona. Ale po pierwsze: tutaj tego nie można kupić, po drugie: mojego męża przyszłego nie byłoby na to stać, znając moje szczęście. Nie jest to jakieś mega ważne, żeby to było Bóg wie co, no ale…


T
 
Tatuaże – mam dwa: na nadgarstku i na karku. Chciałabym jeszcze jeden *mum, please* ale to się zapewne znów skończy wojną 10-letnią. I co z tego, że jestem pełnoletnia i mogę odpowiadać za własne decyzje? Jajo.

The Script – irlandzki zespół z Dublina. Wcześniej coś tam o nim słyszałam, za sprawą Larry’ego (patrz pod L.) a teraz ogólnie ogarnęłam ich muzykę i się zakochałam :oo

Thousand Foot Krutch – znalazła się cała dyskografia, która była nagrywana dwa razy, bo w 2009r. mój boski komputer nie czytał DVD

„Titanic” – chyba mój najukochańszy film, mimo że katastroficzny. Ale w końcu Leonardo i Kate są fenomenalni to co się dziwić

Tokio Hotel - w podstawówce to był odlot. Wprowadzali modę na emo. To było coś jak dzisiejsze 1D. Miałam płytę "Schrei" ale jakiś zjeb mi ukradł. Szkoda, bo to się naprawdę wiązało ze wspomnieniami. Tym bardziej, że to była pierwsza w życiu płyta którą kupiłam.

Tumblr – ktoś super to wymyślił. Wszystko co ciekawe w jednym miejscu i nie trzeba zaśmiecać komputera. A jakie cuda można tam znaleźć ;>

Twitter – założyciel tego portalu jest jeszcze lepszy niż ten powyżej. Aż żałuję, że rok się tam nie udzielałam, skoro Mężu mówiła, że to jest zajebiste. Możesz pisać co chcesz, kiedy chcesz. Nikt cię nie zna, nie ocenia. Ba, jeszcze się będą starali ci pomóc bardziej niż rodzina. I podsyłają ci ciekawe rzeczy do czytania….


U

U2 – obecnie nie słucham tego zespołu, ale zakochałam się w nim po koncercie w Chorzowie w 2009r. Takiego wydarzenia nie da się zapomnieć, coś pięknego po prostu.

USA – Stany były na mojej liście „miejsc do których można pojechać” Ale ostatnio zaczęłam w to wątpić. Ciężko dostać wizę, a i bilety koszmarnie drogie. Może kiedyś.


W

Wady – np. wada wzroku, która jest dosyć dziwna. Jakieś różne mankamenty dotyczące figrury. Wyjątkowo niski wzrost. Ogólnie nie lubię swojego ciała.
Wampiry – lubię te wymyślone stwory, nie wiem czemu. „Dracula” dalej na mnie czeka na półce, a przydałoby się poczytać jeszcze wampirze klasykę Anny Rice. Krwiopijcy to nie tylko „Zmierzch”. A „Pamiętniki Wampirów” zeszły na psy przez tą szmatę Elenę.

„Weronika postanawia umrzeć” – moja ulubiona książka bez dwóch zdań.

Wielka Brytania – miało być hasło Londyn, ale trzeba wziąć wszystko pod uwagę. WB nie jest tak daleko, bilety są tańsze, nie trzeba mieć wizy. Poza tym to ojczyzna Harry’ego Pottera :D Zawsze można zamieszkać w Leeds albo Birmingham.

Władca Pierścieni – mówiłam, że to jest genialne? Nie? To teraz mówię. Trylogia jest najlepiej zekranizowaną książką jaką widziałam. Mogliby tylko „Hobbita” nie ciąć na 3 części,


X

X – Factor – program stworzony przez Simona Comwella w 2004 w Wielkiej Brytanii. Mam faze na jego uczestników przez Łan Dyrekszyn. Ale oni naprawdę reprezentują jakiś poziom. U nas to nawet jak ktoś wygra, to nie ma nawet 1/3 tego co dają w UK czy USA (dla porównania w edycji UK zwyciężył James Arthur jakieś 1,5 miesiąca temu. Ma na fan page’u prawie 400 tys lubiących. U nas Dawid Podsiadło po pół roku ma 19 tys.)
ß powiedziałabym, że sprzedają się młodzi jak Cher Lloyd, ale wnioski są jedne. Co kraj to obyczaj. Póki co nie mam doświadczenia z tym programem, oprócz siedzenia na widowni. Ale gdybym kiedyś miała je mieć, to raczej nie w Polsce.


Y

YOLO, kurwa -  „You Only Live Once” jakie to szczere


Z

Zakupy – lubię kupować, przyznaję. Ostatnio zwracam uwagę na ubrania, bo czas najwyższy pozbyć się bluz w motylki. Jednak najbardziej lubię książki i multimedia.


Ż

"Żyj szybko, umieraj młodo"

Uff. Trochę tego jest :O Misz-masz i burdel jakich mało. Jeśli mam jeszcze coś dodać, to to, że każdy dzień wygląda tak samo. I będzie tak wyglądał. Ja wiem, że 90% populacji tak ma (z wyjątkiem biednych afrykańśkich dzieci, które nie chodzą do szkoły i panów żuli spod Biedronki). Tylko, że ja choć raz chciałabym pożyć przez chwilę tak jak ja chcę, robić co chcę, na własnych warunkach. Pozwiedzać jakieś ciekawe miejsca, raz w życiu kupić drogą torebkę od Louis Vuitton.
Gdybym miała wybór, zaplanowałabym sobie inne życie: bardziej sensowne, dokładnie zaplanowane. A tak to czasem już sama nie wiem, czego chcę. Jestem tylko dużym wyrośniętym dzieckiem z niespełnionymi marzeniami. Może dlatego jestem taka... nieokreślona. Ale poczekam jeszcze z 10 lat. Jak nic się nie zmieni, to umrę za jakimś biurkiem wśród tony dokumentów.
SHOW MUST GO ON
 

sobota, 12 stycznia 2013

#51. ToS - X FACTOR

Ojciec jechał wczoraj z prędkością prawie taką samą jak Kubica na torze wyścigowym. Nie no, przesadziłam. Ale jak dobił do 160 km/h to się trochę przestraszyłam, bo nigdy nie widziałam żeby tak pędził. Cóż, kazali być na 11.00 przynajmniej, to się spieszył. I to był może nie tyle błąd, co zbyteczny wysiłek dla silnika samochodu. Bo ja głupia myślałam, że to trzeba szybko, że skoro mnie zapisali, to będą wymagali sprawdzenia itp itp. A wyszło na to, że nikt na nic nie patrzył, a ja mogłam wziąć nawet dziesięć tych wejściówek. No masz, a myślałam, że jestem taki zajebisty vip :P
Ojciec pokręcił głową i stwierdził, że z nami nie pójdzie, bo będzie zawyżał granicę wiekową. Było to nam nawet na rękę, bo przynajmniej nie oglądał by się wiecznie by sprawdzać co robimy. Nie mylił się, bo średnia wiekowa przeciętnego widza wynosiła tam 15 lat. Wypili całą herbatę jaką mieli w namiocie TVNu, a to jak zaczęli się pchać na człowieka przechodzi wszelkie możliwe granice. Mogliby Ci nawet wybić oko łokciem i by nawet nie zauważyli, że stoisz koło nich :o A nauczycielki? Zamiast puścić podopiecznych przodem, to same stały przy barierkach. Dopiero później udało mi się jakoś wcisnąć, przez co straciłam Katherine z oczu.
Nagrywanie wszystkiego po pięć razy było męczące, tym bardziej że było zimno. Ale Pan Piotr stwierdził, że mamy w sobie za mało entuzjazmu -.- (miej tu człowieku entuzjazm na mrozie). Pokonanie czterech schodków graniczyło z cudem, ale jakoś po męce udało się wleźć czy raczej wpłynąć do środka.
A jakie to wszystko nie wychowane! Zamiast powiedzieć 'sorry, przepuścicie, bo tu koleżanki są miałyśmy razem wejść' by zasygnalizować coś, to ryją się jak do stajni albo gorzej. Facet przy wejściu ich ochrzanił, że się zachowują źle i że ich znajomi coś tam, coś tam. A ktoś na to: 'To nie są nasi znajomi, to są już wrogowie.' Dominika oczywiście ciskała w myślach obelgi na całe społeczeństwo polskie, ale to normalne.
Dorwałyśmy jakieś dwa wolne miejsca z brzegu i tylko czekałyśmy aż nasze stopy wrócą do stanu używalności.
Pan Piotr dalej pouczał co robić, kiedy klaskać, gdzie są kamery. Największy pisk mnie opanował na wejściu Jury na salę, bo puścili Łan Dyrekszyn *-* Oczywiście zaczęłam się drzeć jak głupia, a jak puszczą moje wywody śpiewne na nagraniu to chyba padnę x,x Albo to jak dłubię w nosie, bo zawsze pokazują to co najgorsze.
Cała dzieciarnia darła się, przeszkadzała i w ogóle nie miała szacunku do tych zdenerwowanych wykonawców (teraz już wiem na przyszłość, że publiczność nie słucha, pocieszające). I przyszli tam tylko po to żeby TVN miał nabitą frekwencję i żeby nie iść na lekcje. Kurde, jak mnie coś nie interesuje i chcę pogadać to robię to cicho albo w ogóle nigdzie nie idę, a nie drę się na całą salę, że dziś do jedzenia mam bigos O.o

Same występny były... Nudne. Gdyby nie komentarze Wojewódzkiego, to człowiek by usnął. Pewnie to zależy od repertuaru jaki wykonywali. Były osoby które dobrze śpiewały i wyleciały (Okupnik to jest niezła jędza). Jednak nie było takiej sytuacji by mnie ktoś jakoś bardzo, niesamowicie zachwycił. Wokale były ok, nie fałszowali itp. Ale jakoś nie zauważyłam by chociaż jeden człowiek chciał przekazać jakieś emocje. Po prostu śpiewali, bo chcą być w programie i chcą wygrać kasę. A nie tędy droga. Ja wolałabym osobiście, fałszować jak nie wiem, ale śpiewać szczerze, z poczuciem, że śpiewam tak jak czuję, nie jest ważne czy jest to bardzo dobre czy nie.
Najważniejsze to być wiernym sobie, mimo wszystko.
Heh, jakbym była czwartym jurorem, to nie mieliby ze mną lekko, byłabym wredniejsza od nich wszystkich razem wziętych :P Miałabym się na kim wyładować XD
Było ciekawie. Jakieś doświadczenie na pewno zdobyłam, ale UK albo USA to to nie jest. Kolejna edycja, która pewnie nie przyniesie prawdziwego zwycięscy. Ale jest to jakiś rodzaj promocji, prędzej zauważą Cię w takim programie, niż jakbyś przez miesiąc roznosił swoje dema po ulicy czy wytwórniach. Pod warunkiem, że Twoje nagranie będzie w TV.
Dam sobie głowę uciąć, że Dominikę dłubiącą w nosie na pewno pokażą :o
Enjoy!


Dzięki, wujku Simonie!

A tu takie fajne coś:

środa, 2 stycznia 2013

#50. DoL - Postanowienia?




nie rozlało sie nic xDD
żeby się zazięnbił
www.kliwer.com
www.klumek.comn
sratatatata\
:D:D:D:D:D::D
będe pełnop[rawnym obywatelem rzeczypospolitej poslkiej
ja pierdole
do roboty pasac kunie!
ja mam byc psychologiem w takim stanie ?
bede mieszkać pod mostem grunwaldzkim w krakowie
tam było dużo jedz\enia i fajnie było xD
połóż tyo1
MÓEWIE Ci WYK
CZYPSY
JESZCEZ NEI TRZEBA
jesteś dorosła, możesz robić co chcesz, a nie twoja matka
to byo fasvynująe
jansienoddalima
a tyb asiw oddliaSLA]\
Nigdy więcej kurwa...
To jeździ to żyje
Cenne rzeczy
Gdzie faceci?
W dupie kurwa
Idę do Tesco
Czyż to nie jest piękne? Melanże z reguły kończą się właśnie w sposób powyższy. Nie ma co robić podsumowania 2012, bo się nowy chuj zaczął  :O
Postanowienia?
 - zdać maturę (znowu!)
- muszę upuścić parę kilo x.x
Pozdro -.-